Draco pędził przez ciemne i długie
korytarze, w których echem rozchodził się odgłos jego kroków.
Jego ojciec nigdy nie lubił czekać zbyt długo. Była to jedna z
wielu cech różniących tych dwojga mężczyzn złączonych więzami
krwi. Młody Malfoy wolał nie podpadać, zwłaszcza że właśnie
awansował i został jednym z najwyżej postawionych ludzi w
hierarchii Śmierciożerców, którzy po śmierci Voldemorta stali
się jeszcze bardziej wpływowi i silniejsi. Wszyscy zdali sobie
sprawę, że Czarny Pan tak na prawdę ograniczał ich możliwości.
Po tym jak Lucjusz Malfoy zajął jego miejsce do kręgu
Śmierciożerców dołączyło więcej potężnych czarodziei, którzy
mieli podobne przekonania co jego ojciec.
Chłopak skręcił gwałtownie i stanął
przed wysokimi, drewnianymi drzwiami. Stał chwilę tępo wpatrując
się we wzory, które zdobiły wejście do komnaty. Wziął głęboki
oddech i wszedł bez pukania. Zastał ojca siedzącego w fotelu,
czytającego list. Mężczyzna leniwie spojrzał na gościa.
- Jesteś synu...a już zaczynałem się
niepokoić – uśmiechnął się krzywo i odłożył na stolik
czytany świstek papieru, który w tym momencie stanął w
płomieniach.
- Słyszałem, że to pilne, więc się
zjawiłem. O czym chciałeś ze mną pomówić ojcze?
- Już mówię...lecz wpierw usiądź i
nie stój nade mną – wskazał miejsce naprzeciwko siebie. Draco
uniósł jedną brew i usiadł w głębokim krześle obitym zieloną
skórą. - Blaise doskonale się spisał. - Lucjusz zaczął a oczy
zaświeciły mu się złowrogo. - Udało mu się odkryć miejsce
położenia miasteczka utworzonego przez Zakon. - oczy Dracona
rozszerzyły się w zdumieniu. Po tylu latach poszukiwań wreszcie
udało się je namierzyć. To były dobre informacje dla jego ojca
ale jak się domyślał, cała brudna robota spadnie na niego. -
Rozumiesz to Draco?! W końcu! Tyle lat czekałem by pozbyć się ich
wszystkich... Nareszcie nadarzyła się okazja i nie mogę jej
zmarnować. - młody Malfoy skrzywił się.
- Ojcze jaki jest mój w tym wkład?
- Dobre pytanie Draconie. Jesteś moim
synem i to tobie ufam najbardziej dlatego właśnie na ciebie spadnie
ten zaszczyt pokazania się i to ciebie wytypuję na szpiega.
Myślałem o tym całą noc, nikt poza naszą trójką jeszcze o tym
nie wie. To zbyt ryzykowne. Musisz wyruszyć jak najszybciej. To nie
będzie krótka i łatwa misja misja jak poprzednie i musisz wykazać
się swoimi umiejętnościami. Zrozum synu, w końcu...w końcu
możemy ich wszystkich wymordować. Bez wiedzy Zakonu. Bez niczyjej
wiedzy. Cała sława przypadnie nam gdy wszystko pójdzie zgodnie z
planem.
Draco wstał z fotela. Sam nie wiedział
co o tym sądzić. Ojciec chce go wysłać na misję
.Samemu.
- Zrozumiałem ojcze. Skontaktuję się z Zabinim i o świcie wyruszam.
- Jedź. Nie ujawniaj się od razu,
najpierw zdobądź ich zaufanie a potem je zniszcz. Nie działaj
pochopnie. Rozważ każdy swój krok. Niech nie zawładną tobą
emocje. Pamiętaj o naszej sile, którą daje nam
nasza czysta krew.
Chłopak skinął głową i wyszedł
zostawiając w komnacie rozentuzjazmowanego ojca.
Zamknął oczy i wypuścił głośno
powietrze. "To będzie ciężkie kilka miesięcy" –
pomyślał.
~~
Noc sprzyja wędrowcom, którzy chcą
pozostać niezauważeni i głównie przez to Malfoy uwielbiał tę
porę dnia. Czuł się wtedy bezpiecznie i niebezpiecznie zarazem.
Czuł jak noc potęguje jego siłę, pewność w siebie i w swoje
umiejętności magiczne. Była to idealna pora by wyjść ćwiczyć.
Oprócz różdżki zabierał wtedy także nóż, który dostał od
Snape'a gdy jeszcze był w szeregach Voldemorta. Razem z zaklęciami
rozbrajającymi był doskonałym połączeniem. Draco trenował ciosy,
które podpatrzył u ojca. Do doskonałości we władaniu nożem
doszedł dopiero rok temu po dziesięciu latach ciężkich treningów.
Było to o wiele bardziej wymagające od różdżki a młody Malfoy
uwielbiał wyzwania. Do perfekcji musiał opanować szybkość,
celność i moc uderzeń. Na początku trenował w sali ćwiczeń w
Malfoy Manor ale potem postanowił, że będzie uczył się sam.
Potrzebował samotności, cichego miejsca i takiego gdzie będzie
mógł sie skupić.
Szedł zawsze w to samo miejsce. Skraj
lasu Triidor był idealny. Nikt się tam nie zapuszczał, głównie
dlatego, że był pełny trollów mutantów, którym dał początek
Czarny Pan. Stworzył je by unicestwić Zakon, Pottera i wszystkie
inne dobrusie. Ale nikt nie wiedział, że one nie wychodzą z tego
lasu. Więzione są w samym jego środku przez Śmierciożerców, ale
nawet oni boją się tam zbliżać. Dlatego, zważając na to co
mówił jego ojciec o tym, że nikt oprócz nich nie może na razie
wiedzieć o wiosce, wybrał Triidor jako miejsce teleportacji.
- Trzymaj się Smoku – Zabini
poklepał blondyna w ramię. - I nie zapominaj co ci mówiłem. Tyle
szukałem tego zaklęcia. Działa ono tylko w czasie pełni księżyca
i tylko wtedy można dzięki niemu złamać bariery otaczające to
miasteczko nie zwracając niczyjej uwagi. Spakowałem ci dwu
miesięczny zapas eliksiru wielosokowego, resztę będziesz musiał
sobie dorobić. Nie schrzań tego! Bo inaczej spalę cały twój
dobytek ognistej.
- Nie miej nadziei Diable, nie
zostawiłem ani jednej mojej ukochanej w komnacie. I wiem, że nie
spaliłbyś bo potajemnie mi ją podkradasz debilu. - Malfoy narzucił
na siebie czarny płaszcz podróżny i sprawdził czy aby ma schowaną
za paskiem różdżkę. Blaise skrzywił się dziwnie i machnął
ręką. - Pilnuj mojego ojca podczas gdy mnie nie będzie i podaj mi
plecak.
- Jasne, ale przyznam ci się, że on
mnie przeraża. - chłopak zdjął z hipogryfa plecak Malfoya i
rzucił mu go.
- Mnie też stary, mnie też... -
blondyn uśmiechnął się i spojrzał na las. - Trzymaj się
przyjacielu i nie rozpaczaj za bardzo jak zatęsknisz.
- O Salazaaaarze! Nie będę tęsknił.
- zawył Zabini za jego plecami.
I wtedy blondyn teleportował się.
~~
Malfoy nie przepadał za tym
teleportacją. Zawsze po tym nie mógł zasnąć męczony przez
nudności. By tego uniknąć wybierał konia lub miotłę. Jednak tym
razem miejsce, w które się wybierał było zbyt daleko położone i
dotarcie zajęłoby zbyt wiele czasu.
Draco znalazł się na środku jakiejś
polany, pod niewielkim drzewkiem, które właśnie przekwitało, do
okoła nie było nic. Żadnego lasu... w oddali widniały jedynie
wysokie góry. Niebo było bezchmurne a księżyc wydawał się
świecić jaśniej niż w Malfoy Manor. Chłopak wziął do ręki
różdżkę i sprawdził czy fiolka z eliksirem wielosokowym jest na
miejscu.
W myślach zaczął powtarzać wszystko
co przekazał mu Zabini. Jego nowe imię, nazwisko, zaklęcie
pozwalające dostać się do miasta...
Zrobił krok do
przodu i uniósł dłoń. Napotkał niewidzialny opór i poczuł jak
ściana zaczęła wibrować. Zaraz znajdzie się po drugiej stronie.
Odkorkował fiolkę i szybko wypił substancję. Czuł jak kształt
jego twarzy się zmienia, trochę się skurczył a jego platynowe
włosy zrobiły się brązowe. Kiedy przemiana się zakończyła
Malfoy zbliżył różdżkę do bariery.
- Descendo –
wykonał delikatny ruch nadgarstkiem tak jak pokazał mu przyjaciel.
Draco skupił całą swoją uwagę na tym jak w ścianie formuje się
przejście. Nie było duże ale i nie było duże a co gorsza zaczęło
się kurczyć. Malfoy szybko przeszedł przez dziurę, wolał nie
sprawdzać co mogłoby się wydarzyć gdyby nie udało mu się na
czas tego zrobić.
Otarł pot z czoła
i odwrócił przed siebie. Stał za jakąś małą chatką, z której
komina wydostawał się ciemny dym. Odruchowo potarł dłonie i
dmuchnął w nie by choć trochę się ogrzać.
- Zbliża się
zima, ciekawe ile mi to zajmie... - westchnął i wyszedł z ukrycia.
Jego oczom ukazał się duży dziedziniec oświetlony licznymi ale
niewysokimi lampami naftowymi. W niektórych miejscach stały małe
drewniane ławeczki. Chodniki wyłożone były kamykami, które
chrzęściły gdy się po nich chodziło. Wokół kręciło się
kilku ludzi. Mężczyźni wnosili do domków drewno a kobiety
zaganiały dzieci do spania. Draco pewnie ruszył przed siebie. Szedł
wzdłuż najdłuższej dróżki, która ciągnęła się aż do dużej
gospody "Pod trollem", z której słychać było śmiechy i
muzykę. Otworzył drzwi i wszedł. W środku było przyjemnie ciepło
i pachniało pieczoną golonką, a to tylko spotęgowało jego głód.
Rozejrzał się do pomieszczeniu. Przy każdym stoliku siedzieli nie
tylko mężczyźni ale także kobiety. Rozmawiali, śmiali się i
popijali piwo kremowe. Nie zwrócili nawet na niego uwagi. Nie
wiedzieli kim jest, dlaczego tutaj jest. Nie są niczego świadomi.
Nie są świadomi tego, że po tym jak zdobędzie ich zaufanie będzie
musiał ich zabić.
Wtedy pojawiły się
wątpliwości. Jak on sam miał tego dokonać? Jego ojciec nie
wiedział czego od niego oczekuje. Czarodziei półkrwi, szlam nie
było kilkadziesiąt. Było ich kilkaset.
Pokręcił głową
i wypadł jak burza z gospody pełnej ludzi. Uderzył go chłód
nocnego powietrza a ciało przeszedł dreszcz.
- Czemu tu jest tak
zimno? - zaklął i owinął się płaszczem. Musiał znaleźć
miejsce gdzie będzie mógł zostać na pewien czas. Tylko co ma
powiedzieć gospodarzom? Że rodzice wyrzucili go z domu? Głupie...i
zbyt prymitywne. Z resztą czy on wygląda jak rozkapryszony
nastolatek?
Spojrzał w szybę
pobliskiej chatki i skrzywił się na swój widok. On WYGLĄDAŁ jak
rozkapryszony nastolatek. Znów zaklął. Nic nie będzie mówił.
Najlepiej będzie jak nie będzie się wdawał w szczegóły
kłamstwa. Mieszkańcy Aydinril nie będą go podejrzewać o to, że
przedostał się do ich miasteczka za pomocą zaklęcia i tak nie
wiedzą, że można się stąd wydostać, są trzymani w niewiedzy.
To nawet było mu na rękę. Po prostu poprosi o nocleg na dwa
tygodnie, jak zaczną coś podejrzewać to się wyprowadzi.
Malfoy poprawił
plecak na ramieniu i podszedł do pierwszego lepszego domu, w którym
paliło się światło. Wszedł na ganek po drewnianych,
trzeszczących schodkach i zapukał. Usłyszał jak ktoś podchodzi i
otwiera drzwi. Gdyby nie to, że w jego sytuacji nie wypada to
dosłownie opadłaby mu szczęka i jeszcze parsknął by histerycznym
śmiechem. Los chyba płatał mu figle. Przed nim stała najlepsza
psiapsiółka Pottera.
Hermiona Granger.
cześć nominowałam cię do Liebster Award
OdpowiedzUsuńpozdrawiam z całego serca
CO DO ROZDZIAŁU - KOCHAM, IDEALNY AŻ CIARKI PRZECHODZĄ! CZEKAM NA KOLEJNE ROZDZIAŁY!
wszystko pod linkiem http://hermione-riddle-dracon-malfoy.blogspot.com/p/liebster-award.html
ps: polecam wyłączenie weryfikacji obrazkowej
Przepraszam za SPAM, ale nigdzie nie znalazłam SPAMOWNIKA, więc postanowiłam zamieścić tę informację w komentarzu pod najnowszym postem :)
OdpowiedzUsuńZapraszamy do Katalogu Granger, zbierającego opowiadania, w których jednym z głównych bohaterów jest Hermiona Granger, u boku innych osób. Poza opowiadaniami z Granger w roli głównej, znajdziecie tu również wiele ciekawych konkursów, dyskusji i pomysłów, które mamy nadzieję wdrożyć najszybciej jak to tylko możliwe. Stwórzmy razem prawdziwe stowarzyszenie, rozwijajmy swoje pasje i poznawajmy nowych ludzi!
katalog-granger.blogspot.com/